Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz
195
BLOG

Tabloidyzacja ogólna

Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz Polityka Obserwuj notkę 13
Lekarzu, lecz się sam. Dziennikarzu, pisz sam o sobie. Bez dwóch zdań wcieliliśmy tę zasadę w życie – głównym tematem polskich mediów są polskie media, co widać choćby po wielkości tagów na naszej stronie. Konkretnie, jest nim demaskowanie polskich mediów jako głównego zagrożenia dla wolności polskich mediów. No i nic dziwnego, bo bez wątpienia mamy w polskich mediach do czynienia z kryzysem. Tylko nie uświadamiamy sobie jego natury. Daliśmy sobie narzucić interpretację wymyśloną przez polityków. A politycy, jak wiadomo, we wszystkim widzą politykę. Weźmy przykład najgłośniejszy (przepraszam, jeśli coś się powtórzy, bo tyle już na ten temat napisano), czyli tzw. aferę kurwikową. Dlaczego dziennikarze przeprowadzili taką prowokację, i dlaczego z wydarzenia rangi, mniej więcej, sławnego wypożyczenia przez ministra Jurgiela służbowej limuzyny księdzu Rydzykowi, zrobiono wielkie bógwico? Skąd to kretyńskie, bombastyczne określenie „taśmy prawdy”, które mnie osobiście przyprawia o ból zębów (ale ja jestem tak stary, że w dzieciństwie imponował mi Bogart – ten facet, co to, jak pisał Barańczak, stale wyglądał, jakby musiał rozgryźć i przełknąć coś bardzo gorzkiego, bo przy ludziach nie wypadało wypluć)? Ano żaden tam, Panie, spisek, tylko pogoń za sensacją. Zrobić niusa, a jak się już ma niusa, to go grzać jak tylko można, i pies zajmał zdrowy rozsądek. Oglądalności się nie nabija sądami wyważonymi i madrymi, tylko podgrzewaniem emocji. Jeśli trzeba co drugi dzień ogłaszać koniec świata, to trzeba. Nazajutrz po zapowiadanym końcu świata jak gdyby nigdy nic wyciągniemy następnego niusa, a o poprzednim ludzie sami zapomną. Można to nazwać ogólną tabloidyzacją – robi się sensację z byle czego, a jak nie ma nawet byle czego, to się ją w ogóle zmyśla. I wydaje się to procesem nieodwracalnym. Przecież nikt nie wypuści promosa: Uwaga, uwaga, w wieczornym programie pokażemy taśmy, na których w sumie nie ma nic specjalnego, można się co najwyżej uczepić, że nagrany na nich autorytet moralny klnie i jest nielojalny wobec własnych podwładnych – żadna sensacja, ale z braku większej oglądajcie nas dziś wieczorem!!! To jest uboczny skutek uwolnienia mediów spod dyktatury salonu, który wymuszał przestrzeganie norm przyzwoitości, ale przy okazji wyznaczał je tak, aby ich złamaniem było głoszenie poglądów odmiennych od poglądu jedynie słusznego. Ja tam gotów jestem tę cenę płacić – tabloidyzacja jest stokroć lepsza, niż sytuacja sprzed afery Rywina, kiedy to całą warszawka gadała, że Rywin przyszedł do Michnika po łapówkę, a Michnik go nagrał i ma tę taśmę, cała warszawka wiedziała, że jest gruba afera, że w Sejmie się handluje ustawami, i nikt nie miał odwagi popsuć „dysponentowi tematu” (określenie Janiny Paradowskiej) jego gry poprzez napisanie o tej sprawie czy nagłośnienie jej w mediach elektronicznych. Dziś przynajmniej mam pewność, że coś takiego się nie powtórzy, że nie da się żadnej sprawy schować pod kocem. Ale jeśli nawet to proces niepowstrzymany, to nie znaczy, że musimy mu się poddawać. Jak politycy, którzy uwierzyli, że oburzeni ludzie zaraz wyjdą na ulicę obalać Kaczorów, i już się rozpędzili stanąć na czele społecznego oburzenia – żeby wyjść na głupków, bo na ulicy spotkali tylko swoich podwładnych. Skoro już rozniecamy, my, dziennikarze, histerię, to przynajmniej sami jej nie ulegajmy. Nie zabierajmy roboty do domu i miejmy do niej dystans. Przynajmniej tyle.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka