Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz
743
BLOG

Opamiętajcie się, Węglarczyk

Rafał Ziemkiewicz Rafał Ziemkiewicz Polityka Obserwuj notkę 88
Na blogu Bartosza Węglarczyka znalazłem oskarżenie mnie o "podłość" (gdyby to piękne słowo znikło ze słownika, redaktorzy "Gazety Wyborczej" nie umieliby się wysłowić). Podłość moja polega na stwierdzeniu, że argumentacja zwolenników bojkotu lustracji jest w oczywisty sposób nieskładna i naciągana, a skoro tak, to najwyraźniej chodzi tu o co innego. O co, jest dla mnie oczywiste - im więcej naiwnych, poruszonych duszoszczypatielną frazą o "obronie godności" i "obywatelskim nieposłuszeństwie" da się namówić do tej, skądinąd bardzo moralnie wątpliwej akcji, tym łatwiej się będzie wśród nich ukryć ludziom z zabazgranym życiorysem. W tym kontekście cytuję powiedzenie księdza Browna: "Gdzie mądry człowiek ukryje liść? W lesie. A co zrobi mądry człowiek, gdy w pobliżu nie ma lasu? Zasadzi las". "Pytam więc Piotra Semkę i Igora Janke: czy RZ uważa, że zwolennicy bojkotu to agenci SB, którzy próbują w ten sposób ukryć swoją przeszłość?" - pyta dramatycznie Węglarczyk, jakby nie umiał czytać i nie potrafił zrozumieć, co czyta. Ale skoro trzeba wyjasniać, to wyjaśniam: RZ twierdzi, że beneficjentami bojkotu są agenci SB. I jeśli nawet część inicjatorów akcji i zwolenników tej akcji ma czyste intencje, nie ma to nic do rzeczy; najwyraźniej nie rozumieją skutków własnego postępowania, zapewne dlatego, że zostali przez jakiegoś mądrego człowieka zmanipulowani. Polecam uwadze tekst Romana Graczyka, skądinąd byłego współpracownika GW, który dość przekonująco pisze, iż motorem antylustracyjnej histerii kierownictwa GW jest lęk przed naruszenie legendy, a tym samym autorytetu ich środowiska. Mam na ten temat podobne zdanie, szerzej rozwinąłem to w "Michnikowszczyznie", tam, gdzie piszę o wizycie Adama Michnika w archiwach MSW. Przy okazji: we wspomianym tekście Węglarczyk, jako kolejny dziennikarz "Gazety Wyborczej", powtarza kłamstwo, jakobym ostatnio "musiał przepraszać Adama Michnika" i wyraża zdziwienie, że ten proces mnie "nie otrzeźwił". Kłamstwo polega na tym, że bynajmniej nikogo przepraszać nie musiałem - zawarłem z Michnikiem ugodę kończącą wytoczony z jego powództwa proces. Ugoda, jeśli i to Weglarczykowi trzeba tłumaczyć, z zasady polega na tym, że godzące się strony ustępują, każda po części, ze swoich stanowisk dobrowolnie; więc równie zasadne (czyli własnie bezzasadne) byłoby twierdzenie, że Michnik "musiał" wycofać się z oskarżeń pod moim adresem. Tymczasem redakcyjni koledzy Lesława Maleszki usiłowali otrabić tę ugodę jako triumf swego środowiska nad Ziemkiewiczem jeszcze zanim została ujawniona, i, jak widzę, nie ustają w staraniach. Przypominam sobie, że "podłością" było oskarżanie o agenturalną przeszłość nieboszczyka Szczypiorskiego, i zadanie wprost pytania o nią księdzu Czajkowskiemu... Kolego Węglarczyk, może przed napisaniem kolejnego wojującego tekstu wyjdźcie na dwór i weźcie parę głębokich oddechów?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka